Zaczęło sie zupełnie niewinnie. Ot, postanowiłam sobie zrobić dwa tygodnie offline (ok, te kilka polubień na fb się nie liczy:)). Potem pojechaliśmy do Polski na tygodniowy urlop. Po powrocie miałam multum innych spraw do zrobienia i ani się obejrzałam, a na blogu nie było mnie przez prawie 6 tygodni. Rozleniwiłam się.